Sezon pracy już powinien był się skończyć, ale ogrodzenie nieskończone i, jeśli by tak zostawić, to właściwie cała robota bez sensu. Zostało jeszcze pokryć siatką zrobione skrzydło bramy, zrobić drugie skrzydło i jakieś zamknięcie. Oprócz tego są jeszcze na obwodzie do domknięcia dwie luki - jedna przy skrzynce elektrycznej a druga to ta między stalowymi słupkami, gdzie w przyszłości zawiśnie furtka.
Dzień roboczy, więc prace zaczęły się po południu. Dzień już bardzo krótki, ale warto chociaż trochę pchnąć robotę, bo pogoda w sobotę niepewna. Jako, że czasu mało, to udało się zrobić tylko samą bramę. Wprawdzie skończyliśmy ją dopiero po zmroku (17:30), ale przynajmniej jest taka, jak powinna być. Rama skręcona sztywno po dwie śruby na rogach zawieszona na zawiasach z kątowników.
Zamknięcie jak zwykle zrobiłem z "odpadów". Do większego skrzyła zrobiłem blokadę z drążka, który zostawiłem sobie ze starego skanera. Drążek trzyma się deski w uchwytach zrobionych z kolei z zawieszek od kalendarza wsuwanych wewnątrz spirali trzymającej kartki. To taki sztywny drut w kształcie litery omega z długimi "nogami" na boki. Złożyłem te nogi druta wzdłuż siebie, przełożyłem na drugą stronę deski i tam rozgiąłem. W oczka, które zostały wsunąłem pręt, a w ziemi jeden z grubych klocków, które pozostały z budowy szkieletu altany i nawierciłem tam otwór w odpowiednim miejscu, żeby pręt dobrze się w nim chował.
Zamiast zasuwy na złączeniu skrzydeł bramy zamocowałem klamrę na trokach, którą zostawiłem sobie ze starego plecaka. Nic się nie marnuje :-)
Niestety na tym dzień się skończył i pozostało jeszcze załatanie ogrodzenia. Mam nadzieję, że się uda przyjechać w sobotę i zamknąć sezon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz