Dzisiaj nareszcie udało się naprawić płot. Cała zabawa polegała na tym, żeby najpierw zwolnić naprężenie drutów i poluzować podpory. Potem przywrócić słupki do pionu, co niekoniecznie było takie łatwe, bo przez ten czas zdążyły się już trochę odkształcić. Tego się właśnie obawiałem. Kiedy słupek już stał pionowo, dokręcałem mocno plastikową podporę, a potem, przewiercając metalową obejmę i słupek, blokowałem tę podporę przed ponownym unoszeniem się. Na tak zabezpieczonych słupkach siatki mogły już być mocno napinane.
Jako, że synek tym razem był razem ze mną, dałem mu zlecenie pomalowania końcówek słupków na czerwono. Paliki będą bardziej widoczne, a on będzie miał okazję pobawić się lakierem w spray-u.
Ze spraw ogrodowych, posadziliśmy dwie spore sadzonki lawendy. Przeznaczyliśmy dla niej miejsce przy drodze. Jako, że na tej granicy jest wał ziemi, była to okazja ku temu, żeby ją przynajmniej na tym kawałku usunąć. Ziemię wykorzystaliśmy do podsypania zagłębienia terenu w innym obszarze działki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz