Z boku ten zalążek dachu wygląda całkiem sympatycznie. Szkoda tylko, że przyroda na polu znów zaczyna wzrastać.
Tym razem Gosia spróbowała nadać naszej działce trochę kolorów i dokonując skomplikowanej kombinacji kwiatów, szuka sposobu na wstrętne, żarłoczne i oślizgłe, bezdomne brązowe ślimaki. Podobno są tu takie, których one nie lubią.
Zajmowała się też impregnowaniem zakupionego dzisiaj drewna.
Ja zwyczajnie odmierzałem, oznaczałem, ciąłem, wierciłem, skręcałem i zbijałem. Po kilku godzinach stanęła kolejna para krokwi.
A po dwóch godzinach kolejna, piąta już para, a tym samym ostatnia w tej płaszczyźnie.
I widoczek z boku.
Teraz pora na dwie wiatrownice. Pozwoli to na usztywnienie krokwi do momentu położenia OSB, a także do ustawienia prawidłowego odstępu między krokwiami. Spróbowałem dzisiaj jedną jeszcze zamontować, ale temat okazał się trudniejszy niż przypuszczałem, więc robota przełożona na następny raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz