Dziś z racji kontuzji wyprawa była głównie w celach porządkowych. Takie rzeczy są zwykle odkładane na później, a teraz jest dobra okazja posprzątać to co się da.
Praktycznie za każdym razem przywożę kranówkę w butelkach po mineralnej, żeby móc np. umyć ręce. Wcześniej była też potrzebna do mieszania betonu. Zwykle mniej zużywamy niż przywozimy, więc stosik się gromadzi. Dzisiaj przyszła pora, żeby z rozjeżdżającej się krzywo po ziemi piramidy zbudować bardziej zwarty i uregulowany stos. Efekt poniżej.
Była to też okazja, żeby trochę przyciąć zielska, które atakowały skromny krzaczek malin i róże.
Róże jak widać zaczynają kwitnąć już drugi raz w tym roku.
Z pierwszych kwiatów zawiązały się już owoce.
Owoce urosły również na dwóch leszczynach, więc miałem już co zabrać do domu. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz