Wielki dzień, wielka chwila, zaczynamy budować ściany. Pierwsza pod młotek (a właściwie wkrętarkę) poszła oczywiście ściana wschodnia, jako najmniej widoczna, a przy okazji najmniej skomplikowana, bo bez okien. Na każdej ścianie, tak też i tutaj, przestrzenie między istniejącymi słupami postanowiłem zmniejszyć poprzez wstawienie dodatkowych, ale mniejszych, bo o przekroju 4x5cm. Przy pierwszej, dolnej desce należało wydrążyć zagłębienia na śruby i kotwy, które wystawały ze słupów. Kolejne szły już bardzo szybko - po dwa wkręty na słup, czyli dziesięć na deskę. Trzeba było tylko kontrolować długość desek, bo ta oczywiście delikatnie rosła wraz z każdym poziomem.
W efekcie końcowym otrzymaliśmy ścianę zbudowaną. Pozostało
tylko jej wykończenie, czyli położenie jednej czy dwóch desek pod
dachem, ale to już wycinanka, która została odłożona na później.
Najpierw trzeba wznieść ściany. Zostało na to jeszcze 10 z 13 paczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz