Sobota, 27 czerwca 2015 - Ostatni kawałek podłogi

Dzisiaj nie było zbyt wiele czasu, bo po południu miałem jeszcze inne plany, więc cel na dziś, to dokończyć podłogę i zabezpieczyć ją przed deszczem. Stan po zamontowaniu zastrzałów poniżej.

Cięcia wzdłuż, trochę się obawiałem, bo miało być pod lekkim skosem (różnica szerokości 1,5cm). Jednak wyszło bardzo sprawnie i efekt końcowy jest co najmniej zadowalający.


Widać tutaj, jak mocno na deszczu i słońcu się zmieniła ta płyta sprzed 3 tygodni. Różnią się zarówno kolorem, grubością jak i powierzchnią.

Teraz należało jeszcze te płyty przykryć, żeby zabezpieczyć przed dalszym nasiąkaniem wodą. Do tego posłużyła folia paroizolacyjna, którą miałem na składzie. Żeby folia nie przylgnęła do płyty i nie skraplała się na płycie para, pod folię wstawiłem kilka klocków drewnianych (zaznaczone na folii, żeby nie deptać obok nich i nie rozedrzeć folii. Mam nadzieję, że to się sprawdzi.


Na koniec małe spojrzenie na bieżący zapas wody, czyli te butelki poniżej, plus kilka butli 4-5 litrowych, co daje razem około 60 litrów.




















Czwartek, 25 czerwca 2015 - Zastrzały

Nie ma co tracić czasu, tylko korzystać z dobrej pogody. Poprzednią i najbliższą sobotę opuszczam, więc muszę nadgonić w tygodniu. Dziś przyszła pora na ustabilizowanie konstrukcji dziesięcioma zastrzałami. Ostatnie deszcze doskonale testują oba rodzaje podłogi. Całe szczęście, że na taras nie wybrałem płyt OSB. Deski radzą sobie całkiem dobrze, a jak będą miały dach, to będzie jeszcze lepiej.

Te które pozostały z nadmiaru i leżą swobodnie, wiją się jak węże. Podobno Castorama przyjmuje towar spowrotem, jak się okaże, że kupiłeś za dużo. Ciekawe czy przyjęliby mi te pięć desek. W końcu były po 7 zł każda.

Płycie OSB nawet zamocowanie nie pomoże, bo dzisiaj się okazało, że łuszczy się coraz bardziej. Kupiłem wczoraj półmetrową folię stretch w Castoramie za 20zł, żeby płytę owinąć, ale jednak już nie zdążyłem. Może następnym razem uda się dołożyć ten ostatni kawałek podłogi i wtedy zabezpieczyć folią.

Robotę zacząłem od wycięcia wszystkich zastrzałów na gotowo. Cięcie pod kątem 45 stopni nie szło jakoś idealnie, ale do przyjęcia. Pierwszy kawałek mierzyłem miarką, a ponieważ całkiem dobrze wyszedł, to kolejne miejsca cięcia rysowałem od niego.

Ostatecznie wszystkie dziesięć udało mi się uciąć w 1,5h i ułożone na palecie czekały na impregnat.

Po 20 minutach były wysmarowane impregnatem technicznym.

Zastrzały chciałem mocować do szkieletu stalowymi kątownikami, ale w sklepie nie było takich jakich potrzebowałem. Były tylko takie pod kątem prostym, a ja potrzebowałem kąta 135 stopni. Musiałem je sam przerobić, ale najpierw musiałem zrobić kowadło, bo na samym klocku nie dało się rozklepywać, bo krawędzie wbijały się w drewno. 20 minut i gotowe.

Było już po 18:00, więc nie czekając na wyschnięcie drewna, lekko wilgotne zacząłem przykręcać do konstrukcji. Trochę na wkręty, trochę próbowałem gwoździami spiralnymi. Ogólnie dość niewygodnie było, bo musiałem głową trzymać zastrzał, prawą ręką wkrętarkę, a lewą kątownik i wkręta. Pod koniec dopiero wpadłem na pomysł, żeby najpierw na podłodze jeszcze wbić wstępnie gwoździe na końcach zastrzału i przybić go nimi do szkieletu. Potem dopiero zabierać się za dodatkowe umocowanie kątownikami. Dużo łatwiej w ten sposób, bo nie trzeba tylu rzeczy na raz trzymać. Tak czy inaczej trzeba było pilnować, żeby zastrzał nie wystawał na zewnątrz, ale równo się schodził, bo przeszkadzałby przy budowaniu ścian.

Po godzinie 6 sztuk było gotowych,
 a po pół godzinie pozostałe cztery

Bilans, to sześć zastrzałów ~73cm w narożnikach dłuższych boków i ściany wewnętrznej, cztery krótsze ~60cm w narożnikach krótszych boków. Uznałem, że tyle wystarczy. Poszło na to 20 kątowników, 100 wkrętów i kilkanaście gwoździ.

Piątek, 19 czerwca 2015 - Dokręcanie desek na tarasie

Tego dnia późnym popołudniem pojechałem powkręcać brakujące wkręty w deskach tarasowych. W dniu ich mocowania zabrakło na to czasu, bo przegoniła nas wielka burza. Dziś miało być generalnie pogodnie. ICM pokazywał wprawdzie deszcz jako szpilki około 8mm (raczej dużo), ale miałem nadzieję, że to się rozejdzie. Niestety prognoza znów się sprawdziła, bo kilka minut po przyjeździe spadł rzęsisty deszcz, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić. Po 20 minutach się skończył, a po jakimś czasie nawet wyszło słońce, ale i tak wszystko było przemoknięte.

Płyta OSB wygląda coraz gorzej, bo jest już nie tylko na krawędziach, ale też i na całej powierzchni. Była gładka, a teraz jakby zaczęła się łuszczyć, bo kilka małych skrawków drewna od niej się odkleiło.


Oprócz dokręcenia śrub, udało mi się jeszcze zmierzyć przekątne stropu. Jak widać, słupek centralny nie jest w takim ścisłym centrum altany. Okazało się też, że różnica przekątnych to około 30cm. Ani dużo, ani mało.


Sobota, 13 czerwca 2015 - Podłoga na tarasie


Celem na dziś było położenie podłogi w części tarasowej. Zdecydowałem się na deski zamiast płyty OSB, bo to jednak będzie bardziej nastawione na deszcz. Wybrałem 2,5m deskę sosnową ryflowaną po 6,95zł za sztukę w Castoramie. Meteo.pl zapowiadało na dziś spory upał, a około 19:00 oberwanie chmury, więc trzeba się było szybko zabrać do roboty. Niestety trochę czasu zeszło na kupowanie desek. Kupiłem 42 sztuki, więc starym zwyczajem na budowę przyjechałem czołgiem.

Stan początkowy altany.

Po 2h położone legary na połowie podłogi.

Po kolejnych 3,5h gotowa była pół podłogi i legary na drugiej części.

Niestety na jeden legar zabrakło drewna i trzeba było sztukować. Z dwóch odcinków zrobiłem jeden na sporą zakładkę zbijając na przemian co kilka centymetrów.

Po 19:00 wszystkie deski były na miejscu, ale zamocowane tylko na brzegach. Trzeba było jeszcze dołożyć 5 rzędów wkrętów na drugiej części i został jeden rząd w tej pierwszej. Razem wychodzi "tylko" 120 wkrętów.

Zdążyłem wkręcić środkowy rząd w drugiej części i trzeba się było zbierać, burza już była za rogiem.



Wybór desek był słuszny, bo jak się okazało, po deszczu płyta na brzegach napęczniała.



Tym razem Gosia ustrzeliła mnie przy pracy.




Z wiadomości ogrodowych, niektórym aksamitkom coś ubyło liści, za to róże coraz ładniej rozkwitają.



Sobota, 6 czerwca 2015 - Podłoga w altanie, siano i kwiatki

Zaraz na początku okazało się, że osy wróciły. Od wczoraj zdążyły ulepić już pierwszy okruszek. Spotkał go ten sam los. Szafkę zostawiłem otwartą na cały dzień, bo osy, to chyba wolą zamknięte przestrzenie na swoje gniazdo. Dodatkowo na koniec dnia spryskałem WD-40 (nic lepszego nie miałem) to miejsce i szparę w szafce, przez którą te paskudy właziły.

Felicja dźwigała dzisiaj 2 pełnowymiarowe (250x125) płyty OSB-3 grubości 22mm, co daje ~42kg każda. Wprawdzie parametry bagażnika mówią o maksymalnym udźwigu 75kg, a dach Felicii może być teoretycznie obciążany do 50kg, to jakoś dała radę przy w miarę spokojnej jeździe dowieźć obie płyty bez zgniecenia dachu. W końcu maluchy też nagminnie były przeciążane i dawały radę, więc dlaczego Felicia miałaby się załamać. Z tartaku w Krynicznie było do przejechania tylko 19km.

Płyty na początku posłużyły jako parawan przeciwsłoneczny.


Krzyś zajmował się tym, co lubi najbardziej, czyli wyżywaniem się. Łamał deski i wyrywał drzewa ;-)


Za to Gosia postanowiła upiększyć naszą ziemię i zagrabić jeszcze trochę siana.

Zwykli ludzie pracy zajmowali się budową. Kolejne etapy to legary pod pierwszą płytę, pierwsza płyta, legary pod drugą i wreszcie druga płyta OSB.




Legary zostały zrobione z krawędziaków 3m o przekroju 4x5 cięte wyrzynarką po około 120cm. Mocowane do podwaliny na 4 kątowniki - po 2 na każdym końcu. Wycięcia na słupy w płycie też robione wyrzynarką, a do legarów i podwaliny dokręcane wkrętami. W sumie na te dwie płyty poszło ich ponad 100.

 Między płytami zachowana równiutka dylatacja 3mm.

Nie wiem, jak będzie po deszczu, ale dziś, gdzie od dawna nie było większych opadów, było widać, że folia została dosłownie przyssana do ziemi.