Sobota, 13 lutego 2016 - Zasilenie kompostownika

Minęły dwa miesiące od ostatniej wizyty, a że pańskie oko konia tuczy, nadszedł czas na ponowną. Sprawa była dodatkowo nagląca z powodu nagromadzonych w domu bioodpadów, które skrzętnie gromadzimy na kompostowniku.

Na miejscu zastałem jakieś dziwne zagłębienia w stosach kompostu zarówno w starej części, jak i nowej. Wyglądało tak, jakby ktoś grzebnął tam ręką, bo niepodobne to było do nadepnięcia czy kopania łapami przez jakieś zwierzątko.

Jako, że przywiozłem sporo nowych odpadków, musiałem wreszcie zabudować też tę lewy segment kompostownika. Podkopałem rowek w ziemi, wcisnąłem paletę, umocniłem palikami i deskami i gotowe. Mogłem rozgarnąć istniejący zwał i dołożyć nową porcję.

Na obszarze sadu odkryłem też ślady okrutnej zbrodni. Na zdjęciu widać pióra, których nie posprzątał zabójca. Śladów i czasu było zbyt mało, żeby wszcząć dochodzenie.

Ważne, że pozostałe rzeczy, takie jak ławka czy stolik, były na swoim miejscu. Jak widać, jodła też się już na dobre przyjęła w tym miejscu. Już za niedługo przywiozę jej krewniaczkę z minionego Bożego Narodzenia. Prawdopodobnie zamieszka obok niej.

Jeśli chodzi o altanę, to deski na dachu wyglądają trochę jakby straciły swój kolor. Albo wyblakły na tym lichym słońcu, albo impregnat trochę się wypłukał, albo mi się po prostu wydaje.

Rzutem ogólnym na cały teren widać, że raczej wszystko jest w porządku. Sznurki na granicy nie są pozrywane, paliki nie są połamane, itp. Kolejna wizyta to już pewnie z nową jodełką.