Sobota, 27 sierpnia 2016 - Okno od drogi

Moje szczęście do os mnie nie opuszcza. Już raz zrobiły sobie gniazdo w skrzynce, wcześniej zaatakowały mnie z gniazda w ziemi, a teraz próbowały się rozgościć pod podłogą tarasu. Tak, jak poprzednio, jeszcze na koniec poprzedniej wizyty, kiedy już szarzało, a one spały, zakradłem się z WD40 i popryskałem zarówno gniazdo i jego okolice. Zanim się obejrzały, to chyba wszystkie oberwały, bo kilka os, które się poderwało do lotu, poruszało się dość chaotycznie. Na wszelki wypadek dobiłem je kolejną porcją i oddaliłem się z miejsca zagrożenia. Dzisiaj postanowiłem usunąć gniazdo i wtedy się okazało, że od strony, która była ukryta, były jeszcze jakieś żywe osy, więc i te zlikwidowałem. Dodatkowo, musiałem też zniszczyć samo gniazdo, bo wypatrzyłem tam jaja.


Poza zniszczeniem gniazda zrobiłem jeszcze coś twórczego. Mianowicie pogłębiłem szpary w ramie okiennej i razem z szybami mogłem zamontować okno w futrynie. To jednak jeszcze nie koniec, bo deski się rozchylają, więc z całą pewnością trzeba będzie od zewnątrz przytrzymać je takimi płaskimi narożnikami.


Sobota, 20 sierpnia 2016 - Okno od sadu


Powrót po urlopie i zabieramy się za robotę. Do dokończenia zostało okno od strony sadu. Futryna jest i deski na ramę okna są ucięte. Trzeba było jeszcze w deskach od pogłębić szpary na szyby. Ponieważ poprzednim razem moja prowizoryczna pilarka okazała się zbyt niebezpieczna, tym razem przygotowałem inny wynalazek. Postanowiłem szpary pogłębiać po prostu piłą do drewna, ale ponieważ jest ona zbyt cienka, żeby w tym rowku zmieściła się szyba, dlatego dołożyłem do niej drugą piłę i złączyłem je obie ściskami stolarskimi. Może wygląda dziwacznie, ale działa dobrze.


Po skręceniu ramy wraz z szybą, można było okno wstawić w futrynę. Żeby nie mogło być wepchnięte do środka, zabezpieczyłem je dwiema stalowymi blaszkami, które zostawiłem sobie po cięciu kotw od fundamentów. I jak raz teraz resztki się przydały.




Z kolejnego okna udało się na razie przygotować jedno skrzydło okienne z wyciętymi szparami. Z drugiej strony rama trochę się rozchodzi, ale jak to zepnę blaszanymi narożnikami, to się to poprawi.


To, co cieszy oko, to własne owoce. Kilka jabłek i dwie śliwki i całkiem sporo malin.



Niestety nie wszystkie aspekty przyrody są miłe oku. Szerząca się za miedzą nawłoć jest w nim raczej solą.