Piątek, 24 czerwca 2016 - Zabezpieczenie okien pilśnią

Dzisiaj wizyta na krótko. Zmieniłem zabezpieczenie otworów okiennych z folii na trochę solidniejszy materiał. Użyłem do tego płyt pilśniowych ze starych mebli. Jak zwykle nic się nie marnuje. :-)





Znalazłem przy okazji dwie dojrzałe czereśnie na drugim drzewie, które nie zostało jeszcze okradzione. Jabłuszka też widać rosną.



Po obfitych deszczach i sporym słońcu zielska znów wystrzeliły i zagłuszają wszystko, co pożyteczne. Trzeba będzie znów wziąć do ręki kosę.




Tutaj mamy poletko, które spryskałem Roundupem. Jak widać poskutkowało.


Sobota, 11 czerwca 2016 - Poddasze i ostatni kawałek ściany

Celem dzisiejszego dnia było ostatecznie doprowadzić altanę do stanu surowego zamkniętego, więc trzeba było dokończyć trójkątny kawałek ściany między wnętrzem a tarasem. Tylko, że wtedy pozostałe deski elewacyjne mierzące 4m musiałyby zostać podłodze na tarasie, a tym samym wystawać spod dachu, bo szerokość altany to 3,5 m. Jedynym zatem sposobem na uniknięcie tego problemu było zużyć je na poddasze. Tak też się stało.


Dla lepszej stabilizacji desek elewacyjnych wstawiłem jeszcze trzy słupki. Potem deski można było pociągnąć w górę jako kontynuację dolnej części.


I tak zostały jeszcze dwie czy trzy deski w pełnym wymiarze, ale na szczęście jakoś weszły na skos do altany. Dzięki temu mam już stan zamknięty. Pomijając kwestię okien, które są na razie zabezpieczone folią przed wiatrem i deszczem.

Wtorek, 7 czerwca 2016 - Odchwaszczanie pola pod ogródek

Postanowiliśmy, że spróbujemy założyć swego rodzaju ogródek na kawałku ziemi, tylko potrzebowalibyśmy do tego jakoś tę ziemię do tego przystosować. Umówiliśmy się z człowiekiem od usług ogrodniczych, że przyjedzie z glebogryzarką i przemieli nam kawałek terenu, ale najpierw musimy wykosić, a jeszcze lepiej wybić chwasty. Wziąłem zatem resztę Roundupu, rozcieńczyłem trochę wodą i spryskałem poletko. Uznałem za słuszne wziąć dla ochrony maskę na oczy i drugą na nos i usta. Chwila niewygody się tutaj opłaci.



Sobota, 4 czerwca 2016 - Górne deski ścian i początek poddasza

Drzwi wstawione i ściany urosły, ale jeszcze brakuje pracy wykończeniowej. Jak to zwykle bywa, tzw. "wykończeniówka" trwa najdłużej i tak też było tutaj.

Górne deski, które się spotykały z belkami stropowymi wymagały specjalnego podejścia. Oprócz tego, że trzeba było przyciąć na długość, to jeszcze zrobić wycięcia na te belki. Było to o tyle trudniejsze, że nie dało się tak po prostu przymierzyć, przyciąć i przykręcić, bo deski są typu pióro-wpust. Normalnie, żeby taką deskę przymocować pod przeszkodą, trzeba by zrobić głębsze wycięcie, bo do ściany przystawia się taką deskę wyżej niż jest jej miejsce, a potem wsuwa się jej wpust w pióro deski poniżej. Ponieważ nie chciałem robić takich głębokich wycięć, zdecydowałem się usunąć kawałek tylnej części wpustu, żeby nie trzeba było deski unosić, a jedynie lekko przechylić. Wszystkie te zabiegi na wszystkich deskach dookoła zabrały niestety dużo czasu.






Oprócz górnych desek udało się też rozpocząć planowane poddasze, które ma być wykonane z pozostałych desek elewacyjnych na połowie powierzchni sufitu wnętrza altany. Wyzwaniem tutaj było wypracowanie sposobu na podbitkę, ponieważ normalnie przestrzeń pomiędzy krawędzią ściany a spodnią powierzchnią dachu jest zbyt duża, żeby można było przybić deskę do belki. Na domiar złego, te wymiary są różne w różnych segmentach między krokwiami, a wszystko ma się jednak spotkać od wewnątrz w jednej linii z pierwszą regularną deską stropu. Postanowiłem w takim razie jako podbitkę użyć też desek elewacyjnych, ale zamocowanych odwrotnie, żeby wystawały na zewnątrz widoczną gładką stroną. Od wewnętrznej strony przymocowałem je na metalowe złączki do tej pierwszej deski poddasza i zarazem do belki pod nią. Pomimo moich obaw, trzyma się bardzo dobrze.




A tymczasem brzoskwinie rosną, jabłka rosną, śliwka śpi, a czereśni nie zdążyłem spróbować, bo zeżarły je jakieś wredne pasożyty. Prawdopodobnie szpaki.