Sobota, 30 maja 2015 - Czwarty odcinek szkieletu altany

Trawska porosły już całkiem spore, więc kolejny wyjazd trzeba będzie przeznaczyć na koszenie, a nie na budowę.
Wysokość zielsk widać choćby po tym, że ślady kół są takie wyraźne.
Oprócz zielska, przywitał mnie widok złamanego palika i przerwanego drutu z ogrodzenia. U góry widać po prawej przerwany sznurek, a poniżej jest dalsza część linii z przewróconym palikiem, a na kolejnym zdjęciu jest rozerwany drut, prowizorycznie skręcony ponownie.
Tak czy owak, trzeba się brać do roboty. Po godzinie stały już trzy ostatnie brakujące słupy.
Po półtorej godziny gotowa była też belka stropowa i murłata krótsza.
Po przycięciu ostatniej murłaty okazało się, że linia słupów się nie spina. Po wykonaniu ponownych pomiarów wyszło na jaw, że poprzednim razem zbytni pośpiech poskutkował tym, że lewa murłata została źle przycięta i jest o 3,5 cm za długa. Z dwojga złego lepiej w tę stronę :-). Nie było mowy o tym, żeby ją rozmontować, skrócić i zamontować ponownie, więc trzeba było trochę się pogimnastykować wyrzynarką w powietrzu. Jak widać poniżej, wyszło całkiem nieźle. Po wycięciu można już było rozłączyć tylko ten jeden koniec i złączyć ponownie w poprawnym układzie.

Kolejny etap to dwie wewnętrzne podwaliny.
A potem lewa para zewnętrznych. Na prawą parę zabrakło już czasu. To już do zrobienia w kolejnym odcinku.


W tym dniu byliśmy w nieco większym rodzinnym gronie. W międzyczasie, na razie wciąż w warunkach polowych, były kiełbaski i później obiadek.

Gosia też nie próżnowała. Cały dzień pieczołowicie wycinała zielska wkoło naszych krzewów.

Poniedziałek, 18 maja 2015 - Impregnacja drewna z trzeciego etapu i przegląd upraw

Korzystając z tego, że według prognozy ICM (która znów się sprawdziła) do pory deszczowej brakowało jeszcze kilka godzin, postanowiłem pokryć nowe drewno impregnatem.


Dokumentacja sposobów łączenia elementów.



I pora na przegląd drzewek. Niestety w tym roku póki co nie doczekały się przycięcia pielęgnacyjnego, ani żadnych oprysków, więc niestety niektóre chorują.
Czereśnia Burlat
Czereśnia Burlat - chore liście
Czereśnia Rivan
Śliwa Węgierka

Śliwa Węgierka - jakaś paskuda się przyplątała pod liściem
Między węgierką a wiśnią rosła jeszcze jabłoń golden, ale definitywnie zdechła po tym jak w zeszłym roku została pogryziona. Totalnie uschniętą wywaliłem na opał.
Wiśnia Nefris - bardzo nieśmiało, ale jakoś rośnie. Może trzeba czymś nakarmić?
Brzoskwinia Redheaven
 To jest chyba jak dotąd najlepiej rosnące drzewko. Ten sezon zapowiada się bardzo obiecująco, bo może w końcu będą jakieś owoce.
Brzoskwinia Redheaven

Jabłoń Katja
Kolejną pozycję zajmuje szkielet jabłoni jonagold, która tak, jak golden, też była pogryziona. W ogóle nie puściła liści, chociaż nie wydaje się uschnięta. Pewnie skończy tak samo. Szkoda, bo rosła już trzy lata.

Grusza Konferencja

Jodła
 Na grządkach jakoś nie widać kiełkowania, tylko te nieszczęsne końskie kopyta.

Jeszcze kilka krzaczków agrestu i porzeczki.


Pod jedną mrówki urządziły sobie nielegalną imprezę. Musiałem rozgonić towarzystwo.

Leszczyny
Malina
Malina
Róża

I na koniec tajemnicza jamka. Jakiś większy osobnik widocznie wymyślił sobie, że ta ziemia jest do zajęcia. Zostawiłem mu jasny sygnał, co o tym myślę.

Poniedziałek, 11 maja 2015 - Impregnacja środkowej ściany szkieletu i ogrodzenie drutem

Impregnacja zajęła około godziny.

Potem można było się jeszcze zabezpieczeniem terenu przed końmi i innymi tej wielkości stworzeniami. Miałem 100m drutu wiązałkowego, który jednak mi się nie przydał do siatki, więc połączyłem nim wszystkie paliki od zachodniej strony (tej z pastwiskiem). Wzdłuż drogi wytyczyłem linię graniczną, powbijałem tam paliki co 5m i też połączyłem tym drutem. Na zdjęciach widać żółty sznurek budowlany, i paliki ale z zielonym drutem już słabiej.

Resztę drutu rozpiąłem po słupkach na granicy wschodniej. Zabrakło 12,5m żeby domknąć wszystko, więc 5 odcinków słupek-słupek jest otwartych. Może następnym razem.


Sobota, 9 maja 2015 - Środkowa ścianka altany

Dziś w teren znowu jechałem czołgiem. Drewniana lufa prawie wystawała przed maskę.



Teren był tym razem nadzorowany przez małego partyzanta.
Przypomnienie stanu przed.

A to stan po robocie.

Kątowników schodzi całkiem sporo. Nawet 5 na tym jednym skrzyżowaniu, co dodatkowo połyka 20 wkrętów.

Niestety, nie wszystko się układa tak, jakbyśmy chcieli. Przez nasz teren przespacerowały się konie, kompletnie niszcząc nam krzak róż i depcząc po dopiero co przygotowanych grządkach.

Jak widać, ciągnęło je po prostu do owsa, które rosło za naszą granicą. Trzeba będzie jednak przeciągnąć choćby pojedynczy drut na odpowiedniej wysokości, żeby chociaż te większe zwierzęta zatrzymać.

Póki co, przed dalszą dewastacją ochroniłem grządki wbijając paliki dookoła.

A przy okazji, przed tymi dwunożnymi osobnikami, osłoniłem teren budując prowizoryczną bramę wjazdową.