Sobota, 26 listopada 2016 - Domknięcie ogrodzenia i porządki w altanie, zamknięcie sezonu

Nareszcie koniec sezonu. Wszystkie trzy luki w ogrodzeniu załatane. Do drewnianego słupa siatka została zwyczajnie przybita na skoble, a do siatki zielonej zaczepiłem zaplatając wąsy tej leśnej na oczka tej zielonej. W ten sposób domknąłem narożnik i miejsce na furtkę. Na samym rogu w głębi luka była wąska, więc zwyczajnie wstawiłem tam resztkę kłębka siatki z pierwszej rolki.





Z tymi łatami poszło szybko, więc zostało trochę czasu na posprzątanie w altanie. Kiedy w mieszkaniu zmienialiśmy meble, to zamiast wyrzucać meblościankę, rozkręciłem ją i przechowałem płyty. Teraz jak raz się przydały i jeden regał otrzymał drugie życie w innym miejscu. :-)

Środa, 23 listopada 2016 - Dokończenie bramy

Sezon pracy już powinien był się skończyć, ale ogrodzenie nieskończone i, jeśli by tak zostawić, to właściwie cała robota bez sensu. Zostało jeszcze pokryć siatką zrobione skrzydło bramy, zrobić drugie skrzydło i jakieś zamknięcie. Oprócz tego są jeszcze na obwodzie do domknięcia dwie luki - jedna przy skrzynce elektrycznej a druga to ta między stalowymi słupkami, gdzie w przyszłości zawiśnie furtka.

Dzień roboczy, więc prace zaczęły się po południu. Dzień już bardzo krótki, ale warto chociaż trochę pchnąć robotę, bo pogoda w sobotę niepewna. Jako, że czasu mało, to udało się zrobić tylko samą bramę. Wprawdzie skończyliśmy ją dopiero po zmroku (17:30), ale przynajmniej jest taka, jak powinna być. Rama skręcona sztywno po dwie śruby na rogach zawieszona na zawiasach z kątowników.
 


Zamknięcie jak zwykle zrobiłem z "odpadów". Do większego skrzyła zrobiłem blokadę z drążka, który zostawiłem sobie ze starego skanera. Drążek trzyma się deski w uchwytach zrobionych z kolei z zawieszek od kalendarza wsuwanych wewnątrz spirali trzymającej kartki. To taki sztywny drut w kształcie litery omega z długimi "nogami" na boki. Złożyłem te nogi druta wzdłuż siebie, przełożyłem na drugą stronę deski i tam rozgiąłem. W oczka, które zostały wsunąłem pręt, a w ziemi jeden z grubych klocków, które pozostały z budowy szkieletu altany i nawierciłem tam otwór w odpowiednim miejscu, żeby pręt dobrze się w nim chował. 


Zamiast zasuwy na złączeniu skrzydeł bramy zamocowałem klamrę na trokach, którą zostawiłem sobie ze starego plecaka.  Nic się nie marnuje :-)


Niestety na tym dzień się skończył i pozostało jeszcze załatanie ogrodzenia. Mam nadzieję, że się uda przyjechać w sobotę i zamknąć sezon.

Sobota, 5 listopada 2016 - Koniec płotu, lawenda i początek bramy

Zima coraz bliżej, więc trzeba się spieszyć. Ostatni słup udało się w końcu postawić, choć nie tak dobrze, jak poprzednie. Ziemia w tym miejscu jest jednak mocno stwardniała, więc nie dało się wykopać takiego otworu. Miałem na miejscu stalową rurę wodociągową, więc próbowałem wbijać ją w tę twardą warstwę, w nadziei, że uda mi się ją trochę skruszyć. Skończyło się na tym, że rura mocno utkwiła w skale i nie dało rady jej wyjąć. Zdecydowałem, że umieszczę słup w tym, co mam i powbijam z każdej strony kamienie, żeby umocnić jego pozycję. Rura po prostu musiała pozostać. Słup jedynie skróciłem, żeby nie wystawał za bardzo w górę i niepotrzebnie nie wydłużał ramienia słupa.


Roboczą furtkę sprowadziłem do tego, że rozwinąłem kawałek siatki między słupami i z jednej strony tymczasowo pozahaczałem druty.



Żeby domknąć ogrodzenie od frontu, konieczna jest brama. Oczywiście zbudowana z tego, co było. Do pokrycia czterometrowego odstępu trzeba zrobić dwa skrzydła. Wstępnie myślałem o równym podziale, ale deski, które udało się pozbierać z zapasów były na tyle długie, że udałoby się zbudować tylko jedno dwumetrowe skrzydło. W takim razie brama będzie dzielona 2,5+1,5.

Pierwsze, ważniejsze było większe skrzydło. Żeby rama stabilniej się trzymała, to na każdym rogu deski zostały połączone na dwie śruby zamkowe. Do tego oczywiście deska po przekątnej i można wieszać. Zawiasy też postanowiłem zrobić sam, więc pogłówkowałem trochę i użyłem dwóch kątowników przeplecionych wkrętem. Żeby kątownik przy skrzydle lepiej się trzymał, przełożyłem jego zaczepienie przez szczelinę na drugą stronę deski. W ten sposób siła działającego obciążenia będzie odpierana przez samą deskę, a nawet jeśli przeniesie się na drugą stronę, to swoim kierunkiem dociągnie drugie ramię kątownika.







Kolejne trzy, ostatnie już krzaki lawendy zasiliły klombik.

Pozostało jeszcze kilka rzeczy: pokryć siatką gotowe już skrzydło, dorobić drugie i pokryć je siatką, załatać furtkę zachodnią i narożnik przy skrzynce elektrycznej. Mam nadzieję, że dam radę przed zimą.